Ostatnio na Odpuście u Babci Anny kilka osób pytało, co to właściwie ten „fototransfer”, czy zdjęcia są naklejane, czy drukowane i czy da się to zrobić w pół godziny.
Postaram się zaspokoić ciekawość i pokazać jak to wszystko wygląda „od kuchni”.
Przyjmijmy, że chcemy wykonać pudełko ozdobione kolażem postarzanych fotografii.
Zaczynamy od projektu. Przeglądamy zdjęcia, kadrujemy je, poddajemy lekkiej obróbce, wyostrzamy, postarzamy, dodajemy ramki a wreszcie układamy z nich kolaż pasujący na wieczko pudełka. Projektujemy też plakietkę z życzeniami czy dedykacją.
Po akceptacji całość drukujemy, pamiętając, że potrzebne jest nam lustrzane odbicie efektu końcowego.
Teraz zabieramy się za pudełko. Najpierw solidnie je opalamy i szczotkujemy, przez co drewno zyskuje ciekawą fakturę i kolor.
Kolejny etap to bejcowanie. Jeśli szkatułka ma być w stylu retro – z reguły wykorzystujemy ciemny brąz, heban, ale na opaleniach ciekawie wyglądają też błękity czy zielenie.
Czekamy aż bejca dokładnie wyschnie – i lakierujemy zarówno całe pudełko, jak i przygotowane wydruki. Znowu czekamy aż wyschnie, dla pewności minimum kilka godzin.
Teraz przy użyciu preparatu do transferu naklejamy przycięty wydruk na wieczko, a dedykację na oddzielną plakietkę – uwaga! – grafiką do dołu!
Wyrównujemy, dociskamy żeby nie zostały żadne bąble ani fałdy – i znowu zostawiamy na parę godzin do wyschnięcia.
Teraz najciekawsza i najbardziej ryzykowna część całej operacji – musimy zetrzeć cały papier tak, aby została sama grafika przeniesiona na pudełko. Tu przydatna jest woda, gąbeczka, a przede wszystkim dużo cierpliwości. Ścieramy, czekamy aż drewno nieco przeschnie – i znowu ścieramy… i tak aż do uzyskania w miarę czystej powierzchni.
Na koniec jeszcze kilkukrotne lakierowanie (oczywiście znowu czekamy aż kolejne warstwy przeschną…), dokręcenie zameczka, wklejenie dedykacji, jakieś delikatne poprawki… i szkatułka jest gotowa!
Dodaj komentarz